czas nadrobić he,he...
W piątek po przyjeździe do Inowrocławia ładna aura - iście biegowa:) Zakwaterowanie, obiad, zwiedzanie (8km) i odbiór pakietu startowego.
W sobotę pochmurno, deszczowo i na termometrze osiem kresek powyżej zera. Choć odczuwalna niższa z racji upierdliwego wiatru:(
Na czas transportu z Inowrocławia do Kruszwicy długie spodnie i bluza z długim rękawem. Przed startem zrzucenie ciepłych ciuchów, oddanie do depozytu i rozgrzewka, która wcale mnie nie zgrzała hi,hi...
Po starcie adrenalinka;) więc mimo deszczu jako tako. Za to w polach między miastami chwilami musiałem trzymać czapkę, bo wiatr chciał mi ją porwać.
Po kilku kilometrach jak zawsze Ci szybcy w przodzie, potem ja hi,hi... i za mna Ci wolniejsi;) Korciło mnie, a zimno też poganiało, lecz bałem się, że później *mnie braknie* he,he... Do dychy w strefie komfortu o ile w takich warunkach to możliwe;) Potem zacząłem trochę dokładać *do pieca* i doszedłem końcówkę peletonu. Kiedy minęła piętnastka zacząłem się świetnie bawić, bo nastał ten moment gdy zacząłem wyprzedzać Tych co poszli zbyt szybko:) Uwielbiam ten czas na zawodach! Mijam młodszych od siebie, a Oni ze dziwieniem spoglądają na mnie i próbują się *załapać* na przyczepkę. Niestety parę merów i odpuszczają. A ja nigdy do końca nie odpuszczam i tym razem na stadionie jeszcze trzech rywali wyprzedziłem;) Owszem przed dwudziestką trochę straciłem, bo dochodząc kolejnego biegacza najpierw *łapałem się na kółko* "badając" wyprzedzać, czy leci za szybko? Do pełni szczęścia zabrakło *złamania* dwójki. Jednak o dwie minuty byłem szybszy niż rok temu w Białymstoku:))
Po imprezie zasłużony obiad, złocisty izotonik i piątka spacerku.
W niedziele przed południem do kościoła. Potem dziewięć kilometrów spacerowania z MLP, bo się nagle wypogodziło:) Po południu kryterium po parku Solanki na dystansie dyszki.
Poniedziałek od rana słoneczny. Zatem zwiedzanie miasta (11km) i *nasiadówka* przy tężniach;) Przed kolacją znów udeptywanie parkowych alejek i pięć przebieżek:)
Wyjazd na Piastowski Festiwal Biegowy był kapitalny! Przez trzy dni wybiegałem maraton;)
Niestety wszystko co dobre szybko się kończy, więc we wtorek przejazd do Torunia. Dziewięciokilometrowe szlifowanie chodników starego miasta i wieczorem powrót.
Dzisiaj po wczorajszym wolnym od biegania gimnastyka i piątka wychodzona "na starych śmieciach"
Od jutra trzeba się przeprosić ze stałą przydomową trasą hi,hi...
Przysłowia:
- „Na Filipa, gdy przymrozek spadnie, najgorsza zaraza na zboże przypadnie”
- „Na świętego Filipa jeśli deszcz rzęsisty, będzie plon dobry i czysty”
- „Na świętego Stanisława rośnie koniom trawa”
- „Na świętego Stanisława w domu pustki, w polu sława”
- „Na świętego Stanisława żyto jak ława”
- „Gdy w maju śnieg pada, suszę zapowiada”
- „Gdy rój w maju idzie w górę, kosztuje on siana furę”
- „Gdy żaba rano wrzeszczy, spodziewaj się deszczy”
- „Niedługo trwa deszcz majowy, tyle, co łzy młodej wdowy”
- „Gdy maj jest przy pogodzie, nie bywają siana w szkodzie”
- „Słońce mocno przypieka, burza niedaleka”
Cytat dnia:
„Nie ma większej radości dla głupiego, jak znaleźć głupszego od siebie.” - Aleksander Fredro
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz