dopiero znowu udało się wyjść pobiegać. Nie miałem pomysłu gdzie? więc ruszyłem na zasadzie *gdzie oczy poniosą* he,he...
Spokojnie wyszlifowałem miejskie chodniki, bo oświetlone i mniejsza szansa na zaliczenie gleby;)
Temperatura minus jeden i niebo pełne gwiazd nad głową:)
Wydeptałem jedenaście kilometrów po kolacji i nabuzowany endorfinami chyba będę miał problemy z zaśnięciem hi,hi...
Jestem raczej biegowym *skowronkiem* a nie *sową* bo bardziej lubię bieganie poranne. Nawet bardzo wcześnie niż wieczorem. Niestety ostatnio musiałem polubić popołudniowo wieczorne;) W myśl powiedzenia "jak się nie ma co się lubi to się lubi co się ma".
Fajnie było!!! Spotkałem biegaczkę:) i dwóch biegaczy. Jeden chyba tak jak wcześniej urodzony;)
Przysłowia na dziś:
- „Czasem i w marcu, zetnie wodę w garncu”
- „Nie ma w marcu wody, nie ma w kwietniu trawy”
- „W marcu mgły, powódź za sto dni”
Cytat dnia:
„Martwienie się- to modlitwa o to, czego nie chcesz.” - Doreen Virtue
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz