odwilży na "Bałtyku" zimowo:)) Gorzej na dalszej części mojej stałej przydomowej trasy, gdzie podłoże rozjeździły samochody. Tam, ślisko, breja, kałuże brrr...
Nigdy nie byłem zającem, a zawsze raczej żółwikiem he,he... Jednak po trzydziestce... *na jedną nogę* hi,hi... Tempo spada na łeb na szyje:( Niestety równia pochyła;)
Cóż wolno, ale do przodu!!! Utaplałem się prawie "po pachy" he,he... Było świetnie! Po wczorajszym dniu wolnym... Nie licząc wyjścia z Wnusią na sanki:)) Dzięki Wiktorce to był EXTRA dzień dziadka!!!!
Podziękowania w tym miejscu składam jeszcze raz Markowi za super fotoalbum. Kapitalna pamiątka:) Uwielbiam nasze wspólne zabawy z Wiktorią! Zreszta najlepiej ujęła to w komentarzu Kasia: "Ciekawe kto się lepiej bawił na tych sankach ?" hi,hi... Sam bym nie poszedł, bo pomyśleliby, że mi odbiło na starość. A tak mialem pretekst;)
Dycha zaliczona i na koniec jak zwykle podbieg slalomem między drzewami na jasnogórskim polu namiotowym. W trakcie pomyślałem, że "ukradli" jasną Górę! Bo wieża zniknęła we mgle.
„Wykorzystuj takie talenty jakie posiadasz; lasy byłyby bardzo ciche, gdyby nie śpiewałyby w nich żadne ptaki oprócz tych, które śpiewają najlepiej.”
- Henry van Dyke
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz