na obiad. Surówka z kiszonej kapusty i nic dziwnego, że zamiast biegać najchętniej poszłoby się spać he,he... Półgodzinki dla słoninki chętnie bym zrobił, ale MLP: "nie ma spania! biegać! pływać!" Mówię kobieto przecież Ty mnie zajedziesz. No, ale skoro każesz to kawa z chałeczką i polecę;)
Trasa improwizowana na zasadzie *gdzie oczy poniosą* i piętnastka na liczniku:)
Spotkałem na trasie biegaczkę, lecz mnie nie zauważyła:( Wzrok wbity w ziemię metr przed sobą i pewnie niedosłysząca, bo nie zareagowała na moje cześć. Najgorsze, że na Jej twarzy malowało się cierpienie:( Szkoda mi ludzi, którzy nie czerpią radochy z szybszego przebierania nogami.
Chociaż jak mawiał Emil Zatopek:
"Nie miałem dość talentu, by wygrywać i się uśmiechać". /zapytany o swój styl biegania; pełen jęków, grymasów, bólu i sapania/
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz