planuje, Pan Bóg krzyżuje". Wczoraj miało być biegowe otwarcie września i podsumowanie sierpnia, a wyszło wolne. Nie chciało mi się wstać o piątej:( Potem wir obowiązków rodzinnych i pod wieczór kiedy już byłem uszykowany do wyjścia ogromnie smutna wiadomość:( Bieganie jest ważne, lecz w hierarchii wartości rodzina jest najważniejsza. Dlatego zostałem w domu.
Dzisiaj dmuchając na zimne zerwałem się 5:02. Myśląc jak pobiegam zanim dzień wstanie to potem mi tego nikt nie odbierze;) Trudno się biega z ciężką głową, ale porzekadło biegowe mówi: *gdy ci smutno, źle idź pobiegaj se". Nie od dziś wiadomo, że wydzielające się w organizmie endorfiny to tzw. hormony szczęścia.
Bez pętelkowania, modyfikacji i wariacji cztery rundy ścieżką rekreacyjną. Z dobiegiem tam i z powrotem pierwsze dziesięć kilometrów w tym miesiącu.
Chłodno! Niecałe dziesięć stopni powyżej zera na termometrze. Na "Bałtyku" zapewne odczuwalna niższa. Glinianki *parują*, bo jeszcze nie zdążyły ostygnąć.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz