trzecim kilometrze pożałowałem, że nie wstałem o piątej dziesięć kiedy obudziłem się bez budzika.
Po nocnych opadach rano ani śladu deszczu. Temperatura przed dziewiątą dziewiętnaście stopni i porno i duszno he,he...
Wczoraj wolne, więc na *głodzie* nóżki rwały do przodu;) Zaciągając *ręczny hamulec pytałem gdzie się tak śpieszą przecież to nie zawody hi,hi...
Obleciałem "Bałtyk" i przyległe drogi po czym wróciłem do parku Lisiniec. Skoro nogi same chciały szybciej na kolorowej łączce (po wczorajszym festiwalu kolorów;) zrobiłem dziesięć stumetrowych przebieżek:) Żeby się czasem nie obraziły i jak przyjdzie co do czego chciały szybciej przebierać.
w sumie nalatałem prawie czternaście kilometrów na dobry początek nowego tygodnia. Fajnie było! Ostatnio kręciłem się w kółko ścieżką rekreacyjną i pewnie wyjście na ulice też trochę mnie niosło;) Spotkałem dwie biegaczki i czterech biegaczy, czyli jest ruch w interesie he,he...
Dzisiaj fejs przypomniał mi, że dokładnie rok temu z Joasią biegliśmy Półmaraton Marzanny w Krakowie. Było fantastycznie dzięki mojej cudownej Towarzyszce:))
Cytat dnia:
“Dobre wspomnienia są jak klejnoty. Nie ma dwóch identycznych. Człowiek zbiera je, zachowuje, aż pewnego dnia, obejrzawszy się za siebie, dostrzega, iż utworzyły długą, wielobarwną bransoletkę.” – James Patterson
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz