jak wczoraj;) Tylko w odwrotnym kierunku. Jedna pętla mniej i dlatego ósemka.
Pobudka znowu przed budzikiem. Niby budzę się wyspany, ale wyrko ma takie jakieś dziwne przyciąganie he,he... Najtrudniej o świcie wyrwać się nie z "objęć Orfeusza" tylko lenia, który chciałby się wylegiwać hi,hi...
Plus dziewiętnaście stopni i na "Bałtyku" fajny rześki powiew *od wody*
Musiałem skrócić poranny trening, bo dzisiaj napięty grafik. Uwielbiam to poranne bieganie z pływaniem:)) Dziś kąpiel *pod brzózkami* w "Pacyfiku". Na kąpielisku "Adriatyku" rozłożony dmuchany tor przeszkód.
Po śniadaniu wyjazd z MLP wózkiem na zabiegi. Potem zakupy i w sumie cztery kilometry pchania rydwanu;)
Po obiedzie czas na moją druga pasję, czyli pieczenie domowego chleba. Żar z nieba się leje, lecz bez chleba biegacza nie ma biegania;) 



Gorące popołudnie w oczekiwaniu na mecz Raków - FC Astana. Kiedy to piszę Lech prowadzi w 69 minucie 4:0:) a Pogoń z Brondby po pierwszej połowie niestety przegrywa 0:1:( Czekam na świetny występ piłkarzy naszego Rakowa! Którzy niedawno wyruszyli z pobliskiego hotelu na stadion. Kibicuję wszystkim polskim drużynom, ale oczywiście najbliższa ciału koszula he,he... nasz częstochowski klub.
Transmisja meczu o dwudziestej pierwszej. Będą zapewne emocje przed spaniem, więc jutro skoro świt pasowałoby ostudzić głowę w czasie biegania, a zwłaszcza pływania;)
Cytat dnia:
„Codziennie patrz na świat, jakbyś oglądał go po raz pierwszy” - Ęric- Emmanuel Schmitt
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz