na wieczornym meczu Rakowa z Astaną niesamowite! Do tego późne pójście spać, więc myślałem, że zaśpię he,he... Nic z tego po pięciu godzinach snu obudziłem się jak w poprzednie dni;) Obudziłem się, ale wcale nie chciało mi się wstawać. Polegiwałem, lecz gdzieś z tyłu głowy świtało: jak teraz przyśniesz to koniec z porannego tuptania i kąpieli. W ciągu dnia znów będzie skwar, duchota zatem nie wyjdziesz i będziesz żałował. Tłumaczenie pomogło! O piątej już udeptywałem ścieżki parku Lisiniec:) Cudownie jest wstać o poranku:)) Chłodno +18 hi,hi... i jeszcze jest czym oddychać;) A pływanie w "Adriatyku" rewelacja w takich klimatach.
Cztery pętle dają w sumie dychę, czyli niezbędne minimum do podtrzymania funkcji życiowych organizmu;)
Chciałbym jutro zrobić piąte wyjście w tym tygodniu, żeby móc w niedziele dzień święty święcić.
Afrykańskie upały już trochę mi się *przejadły*. Czasami w wyobraźni wracam myślami do zimowych kąpieli w przerębli hi,hi... Wspomnienia nieco łagodzą dolegliwy skwar i duchotę.
Cytat dnia:
"Gdybym był Panem Bogiem — myślał — połowę lipcowych upałów zachowałbym na grudzień..." - Bolesław Prus
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz