wyjście w tym tygodniu. Przebieg w ciągu siedmiu dni pięćdziesiąt jeden kilometrów biegiem i dwadzieścia dwa na piechotę;) Cztery biegania o wschodzie słońca zakończone pływaniem:) Jutro czerwona kartka w kalendarzu - niedziela, czyli znów mięso na obiad jak to kiedyś się mawiało he,he... Regularne, codzienne bieganie o tej samej porze w tym samym miejscu i już stałem się rozpoznawalny hi,hi... Przed szóstą Gościu maszerujący pewnie do roboty stwierdził: "spać pan nie możesz? jak się panu chce tak co dzień biegać?" Kojarzę Go, bo z rana zbyt wielu osób na mojej trasie nie spotykam. Nie chciałem się rozgadywać, więc odpowiedziałem krótko zgodnie z prawdą * nie chcem, ale muszem* hi,hi... Pożyczyłem Mu dobrego dnia, a On nieprzekonany tylko pokręcił głową;)
Było świetnie! Na kąpielisku *pod brzózkami* warunki komfortowe! Ktoś się chyba mebluje hi,hi...
Niestety przy plaży jak zawsze po piątkowych imprezach jedno wielkie śmietnisko:( i grupa rozwrzeszczanych, chyba niedopitych nastolatków:( Dziwię się trzem małoletnim dziewczynkom gadającym po ukraińsku, że nie boją się przebywać w obcym kraju było nie było na takim odludziu.
"Nie ma nic groźniejszego niż kobieta, która wszystko lubi. Jak sprawić, żeby lubiła tylko jednego?" - Erich Maria Remarque.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz