jak to zwykle przy piątku bywa;) Rano trzykilometrowe pchanie wózka z MLP. Potem jak to się mówiło w wojsku robienie *rejonów* he,he... Obiad, sjesta i... pasowałby się trochę poturlać;) Wczoraj byłem jakiś podmęczony, więc postanowiłem nie zrywać się o świcie. Poszedłem wcześnie spać o dwudziestej drugiej. Wstałem o szóstej i pomyślałem lepiej się czułem wstając ostatnio wpół do piątej hi,hi...
Dzisiaj popołudniowa wycieczka w bialskie pola i Lasek Wilka. Oczywiście przez Aleje Brzozową. O tej porze roku Bialska jest niezwykle urokliwa, chociaż z każdej strony "wkradają" się budowy apartamentowców i wkrótce ta oaza zieleni oraz kolebka biegających przepadnie:(
Zboża wybujałe. Tylko niesamowita susza! Lecąc od Białej Kaspra Bufallo do centrum można dostać pylicy. Stopy posmarowane, a mimo to czułem po drodze jakbym robił peeling;) Bo piasek w butach tarł skórę niemiłosiernie. W domu MLP jak zobaczyła moje nogi po zdjęciu skarpetek nie mogła się nadziwić czemu takie brudne he,he...
Było rewelacyjnie! Zapach pól, lasu, świergot ptaszków i co najważniejsze spokój cisza i brak ludzi:))
Piętnastka bez mała wybiegana. I od razu w głowie myśl świta - no to jutro pasowałoby wstać o wschodzie słońca:) coś dodreptać w ostatnim dniu tygodnia i w ramach regeneracji popływać:))
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz