Dzisiaj planowana szybsza dycha. *Szybsza* dla mnie, bo dla ścigantów to żółwie tempo hi,hi...
Udało się "złamać" godzinę (57:01;) na przydomowej trasie:)) Fajnie byłoby w czerwcu na Biegu Damrota zrobić taki wynik:) Albo lepszy he,he...
Biegło mi się świetnie! Każdy kilometr poniżej sześciu minut
na kilometr. Równy oddech, żadnego kryzysu i na koniec finisz 5:20 i 5:11 na kilometr.
Po pierwszym kilometrze kiedy zobaczyłem na zegarku 6:05/km trochę się
wystraszyłem, czy aby wytrzymam cały dystans;) Trzy setki tak biegałem co tydzień. Ale dziesięć kilometrów? Niepotrzebnie! Była siła i wytrzymałość. Pomyślałem nawet kończąc: "szkoda, że ta połówka nie jest
dziś." Mam nadzieje, że utrzymam tę formę do piętnastego;) Jutro wolne, a po niedzieli odpoczynek i regeneracja, bo to też elementy treningu. Oczywiście dla relaksu będzie i jakieś bieganie;) Do tego musi być nastawienie mentalne. Dlatego już dzisiaj biegłem głową;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz