chodniki:( Ślisko, więc wybrałem dzisiaj "mój" stadion;) Mam tam wszystko - podbiegi, zbiegi, warunki do slalomu i w dodatku do wyboru nawierzchnie. Asfalt, trawa, kostka brukowa i grunt, że prawie nie naruszony śnieg he,he... Nie tylko ja chyba miałem taki pomysł na bieganie, bo na jednym z podbiegów mijaliśmy się z innym miłośnikiem biegania po czystym śnieżku.
Uwielbiam bieganie *po białym* i chociaż znowu wiatr dawał się we znaki natuptałem jedenaście kilometrów:)) W sumie w połowie to było bieganie w stylu anglosaskim;) Pięć pętli góra dół i kolejne pięć w kierunku odwrotnym. Pierwszy cykl był łatwiejszy, bo podbieg dłuższy, ale łagodniejszy. Pod górę po śniegu lekko nie jest he,he...
Tego było mi potrzeba! Z lekka się *upodliłem* i tak powinno być;) Dawno nie robiłem podbiegów. Choć prawdę mówiąc podbiegam codziennie, bo do domu zawsze mam pod górkę hi,hi....
W zasadzie nie lubię biegania w kółko, bo czuję się jak chomik:) Dlatego rzadko pojawiam się na bieżni stadionowej. Niektórzy twierdzą, że bez treningu na bieżni trudno o progres wyników. Nie zaraża mnie to. Bardzo cenię sobie beztroskie hasanie w terenie. I nie tylko terenowe, ale i miejskie. Na stadionie kręci mi się w głowie;)
„Gdy na Małgorzaty mróz, jeszcze długo nie pojedzie wóz”
„Jedyną rzeczą, której powinniśmy się obawiać jest strach” - Franklin D. Roosevelt
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz