jak mawia mój kolega;) Czas biegnie nieubłagalnie. W "łikend" już połowa stycznia.
Na razie na liczniku dziewięćdziesiąt trzy kilometry, a do piętnastego trzy dni.
Dziś przewinął mi się na fejsie fajny mem - *jak biegniecie np. dwadzieścia kilometrów to czym wracacie* he,he...
Prawdę mówiąc już dawno takiego kilometrażu nie robiłem:( Były piętnastki, szesnastki... Raz chyba siedemnastka, ale połówki dawno nie biegłem. Pasowałoby jakiś pierwszy półmaraton w 2022 roku pokonać;)
Dzisiaj najpopularniejszy w ostatnim czasie dystans, czyli dycha:)
Na "Bałtyku" po krzaczorach, wertepach na krosowych ścieżkach. Fajnie było! Bawiłem się:))
Spotkałem kilku biegaczy i "rodzynkę" biegaczkę oraz kilku wietrzących pachy hi,hi... w przerębli przy pomoście na "Adriatyku". Ja planuję zanurzenie jutro. Na "Pacyfiku" zmarzlina;) więc bez "rąbanki" się nie obejdzie he,he...
Wolę morsować *pod brzózkami*, bo to kameralne morsowisko:) Cisza, spokój i można się schować przed ciekawskimi spojrzeniami;) Oraz komentarzami w stylu: "odmrozi pan sobie to i tamto", "nie wolno moczyć rak i głowy", "połamie pana, albo dostaniesz pan zapalenia płuc" itp.
„Każda dobra chwila i okazja do śmiechu jest dziesięć razy cenniejsza dzięki przeżytemu wcześniej smutkowi.” - (anonim)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz