wczoraj. Chociaż nie do końca, bo jak powiedziała wnusia: "dziadek jestem twoją trenerką". Wymagającą trzeba przyznać he,he...
Dzisiaj miasto, las i bialskie pola. Aura letnia, więc na krótko choć nie wiem dlaczego wszyscy napotkani biegacze na długo;)
Bez pośpiechu, na luzie szlifowanie chodników i wertepów za Sanktuarium Krwi Chrystusa.
Ostatnio to prawie niedzielny rytuał;) poranna Msza święta, śniadanie, pomaganie MLP w przygotowaniach obiadu i przedobiednie bieganie:) A jak potem smakuje... Zawsze po bieganiu mam "wilczy apetyt" hi,hi...
"Kto skoczy do morza, znajdzie perłę, kto będzie siedział na brzegu, przyniesie tylko garść piasku" Rashid ad-Da'if
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz