dzisiaj nie wychodzić. Planowałem wolne od szybszego przebierania nogami, ale po poobiedniej drzemce przy spadku ciśnienia ogarnęło mnie przeddeszczowe znużenie ;)
Nie było wyjścia! Żeby wrócić do świata żywych musiałem się ruszyć, więc postanowiłem lecę. Nie liczyłem na prysznic z nieba, bo na radarze pogodowym chmury były daleko. Jednak zostałem nagrodzony za nie poddanie się lenistwu, bo na trasie dwa razy przypadało:)) Pierwszy raz na Lwowskiej znienacka spadł na krótko mocny deszcz. A na ostatniej prostej przylało już aż miło hi,hi...
Było fantastycznie! +19 stopni na termometrze i parno. Uwielbiam bieganie w ciepłym deszczu i dziś pewnie prędko bym nie wrócił hi,hi... Ale jak usłyszałem pomruki burzy po dziewiątce dałem sobie spokój. Raz kiedyś biegłem, gdy nad głową biły pioruny i kolejny to byłaby zbytnia ufność w miłosierdzie Boże.
Przemokłem do "suchej nitki", ale gęba śmiała mi się od ucha do ucha. Cieszyłem się jak dziecko lecąc przez kałuże i widząc zaskoczone miny ludzi chroniących się przed ulewą pod hotelem.
Cytaty dnia:
"Ci, którzy mówią, że słońce przynosi szczęście, nigdy nie tańczyli w deszczu." -anonim
Deszcz to łaska, to niebo opada na Ziemię. Bez deszczu nie byłoby życia. (John Updicke)
Aby móc widzieć tęczę, musisz najpierw znieść deszcz. (David Cegla)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz