pociłem się w okolicach dziesiątej, bo nie chciało mi się wstać po piątej. Chociaż obudziłem się sam bez budzika 5:23. Cóż lenistwo nie popłaca, ale jest przyjemne he,he... Jedynym usprawiedliwieniem braku sił do wyrwanie się z objęć Morfeusza może być to, że spać położyłem się po północy.
Miało być bieganie, a na koniec pływanie. Niestety *Kto późno przychodzi sam sobie szkodzi* Po dziesiątej na kąpielisku już gwarno i ciasno, a ja nie lubię tłoku. Na szczęście *co się odwlecze to nie uciecze*
Dzisiaj na stałej przydomowej trasie dziesięć kilometrów w sosie (pocie;) własnym. Mam "cienką" skórę, więc pot lał się ze mnie strumieniami, ale i tak było rewelacyjnie. Zresztą jak zawsze.
W kalendarzu świąt nietypowych dziś Dzień łapania Za Biust i Dzień Bikini
Cytat dnia:
„Tam zaczyna się przyjemność, gdzie kończy się przymus.” - Józef Bułatowicz
Przysłowie:
„Kto w lipcu patrzy chłodu, nacierpi się w zimie głodu”
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz