wrócić z powrotem do biegania w butach:(
Ale niestety Gdynia to nie Darłówko i jak dla mnie nadmiar cywilizacji he,he...
Biegałem plażą na bosaka w kierunku Bobolina, albo jeziora Kopań. A tutaj skrawek plaży i deptak. Dalej znów kawałek kamienistej plaży. Potem kamole pod klifem.
Zrobiłem o poranku ósemkę i letnie "morsowanie" w bardzo ciepłej jak na Bałtyk wodzie;) Fajnie było chociaż stopy się buntowały. Cóż muszą się przyzwyczajać szybko, bo od czwartku miejskie bieganie już w domu.
Później maszerowanie brzegiem morza do Orłowa. Po południu zwiedzanie miasta i w sumie przy poniedziałku trzynastka wychodzona.
Na koniec info o mega wyzwaniu znanego ultramaratończyka:
Trzymam kciuki za Artura!!!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz