dzisiaj połóweczke he,he... Jakoś tak wyszło, że dopiero pierwszą w tym roku:(
Nie planowałem, ale przed wyjściem pomyślałem: wczoraj było leniuchowanie jutro będą wygibasy, więc dziś potuptam nieco dłużej. Dłużej, bo do tej pory były czternastki, piętnastki, szesnastki, lecz dwójeczki z przodu nie było;)
Na stałej przydomowej trasie poimprowizowałem hi,hi... i półmaratonik na luzie zrobiłem w dwie godziny trzynaście minut. W dodatku na trasie ze zróżnicowanym podłożem, a nawet schodami;)
Czas zależy jak dla Kogo marny, lub super:( Cóż metryka mówi sama za siebie;) Równia pochyła:( Tak wiem, że są wybitne jednostki z niewiarygodnymi wynikami. W moim przypadku niestety zacząłem biegać dopiero po czterdziestce. Ponadto z dwudziestoletnim stażem palacza tytoniu. Ale co mi tam! Dreptam sobie. Czasu nie liczę. Na wyniki specjalnie się nie napinam i marzę by szybciej przebierać nogami jak najdłużej.
Na ścigantów się nie oglądam, żeby nie nabawić się kompleksu niższości;)
„To nie liczba lat w twoim życiu się liczy
tylko ilość życia w Twoich latach.” - Abraham Lincoln
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz