w krzaczorach na "Bałtyku" po moich krosowych ścieżkach;) Po dniu wolnym od biegania "na głodzie" biega się szczególnie fajnie he,he...
W sumie zrobiłem trzynaście kilometrów i gdyby nie to, że powiedziałem: "będę za godzinę" nabiegałbym co najmniej połówkę;) Cóż apetyt rośnie w miarę jedzenia hi,hi...
Bardzo lubię takie przełajowe hasanie. Szkoda, że tak mało organizowanych jest było biegów typowo przełajowych. Runmageddony ze sztucznymi przeszkodami to nie to samo. Dlatego mnie nie kręcą. Górskie imprezy to także nie to samo co crossy.
Na razie nie ma szans na zawody:( Bo zamiast umożliwić ludziom na aktywność na świeżym powietrzu zamyka się Ich w domach:( A na *polu* (jak mawiają Krakusy;) nakazuje oddychanie przez kagańce - namordniki:( Katastrofa! Jak Ci Potulni mają budować odporność? Bo uzależnieni od aktywności fizycznej radzą sobie;) zarówno fizycznie, a przede wszystkim psychicznie:))
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz