zmagań z pośladowym bólem;) Wczorajsza cotygodniowa gimnastyka trochę pomogła, ale nie do końca. Najważniejsze - mogę normalnie chodzić, biegać tylko siedzenie mi nie służy:( I to chyba bardzo dobrze he,he... "Lotać" mi się chce, a tu "gorący" okres przedświąteczny.
Odkąd Adam zauważył, że w tym roku nie przebiegłem królewskiego dystansu cały czas siedzi mi w głowie maraton.
Myślałem o jakim moim prywatnym adwentowym, lecz jakoś organizacyjnie nie mogę go ogarnąć:( zaraza też mnie trochę zniechęca, bo wiadomo po maratonie organizm jest bardziej podatny na infekcje.
Obowiązki domowe na pierwszym miejscu jak nakazuje właściwa hierarchia wartości. Potem pasja i kto wie może "rzutem na taśmę" odnowię patent maratończyka;)
Wyczekująca postawa indiańskiego wojownika. Co ma być to będzie. Marzenia się spełniają tylko trzeba im trochę pomóc hi,hi...
Dzisiaj środa i kto wie, czy nie ostatnie zajęcia w Crossficie *Społeczeństwo w dobrej formie* fundowane z ramienia Ministerstwa Sportu i Turystyki. Moje stałe wtorkowe wygibasy pozwoliły mi wejść w te treningi z marszu;) Oczywiście z ręką na sercu muszę przyznać wskazówki i pilnowanie techniki przez trenera daje efekty:)
*Po* jak zwykle powrót "z buta". Wieczorkiem piątka przy temperaturze blisko sześciu stopni powyżej zera to o tej porze roku rewelka:)
Cieszę się z tych trzydziestu paru minut szybszego przebierania nogami jak dziecko:)) Bo fajnie było:))
Cytat dnia - „Zbieg okoliczności to boski sposób na pozostanie anonimowym.”
Albert Einstein
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz