już koniec;) czas roztrenowania, czyli coroczny urlop biegowy dobiega końca:) Na szczęście hi,hi... bo waga jest brutalna. Ale jak sobie człowiek pozwala to ma:( Dlatego trzeba powoli wchodzić na normalne obroty. Z uwzględnieniem w planie tygodniowym pluskania w zimnej wodzie he,he... Zresztą jak zawsze o tej porze roku.
W czwartym tygodniu laby na razie tylko sto dwadzieścia minut na rowerku stacjonarnym i jedenaście kilometrów marszu. Z czego wczoraj rekordowa dziewiątka;)
W poniedziałek akonto wtorku zrobiłem moją cotygodniową gimnastykę domową. A dzisiaj środa, więc trening w ramach zajęć - *Społeczeństwo w dobrej formie* w Crossficie:))
Po treningu musiałem "uciekać", żeby mnie syn z synową nie odwieźli do domu he,he... Piąteczka "z buta" wieczorowa porą była świetna:) Temperatura -2 i pierwsze bieganie w tym sezonie *pod kreską*, czyli w temperaturze poniżej zera;) Szkoda, że po drodze nie było gdzie zamorsować:( Byłby trzyaktywności w jednym dniu. W dodatku po siłce moczenie w zimnej wodzie to przecież super regeneracja:) W sumie to jak widać na mapce dwa razy rzekę przecinałem;) Tyle, że ciemno, teren nie sprawdzony, woda też:( Z tego co pamietam za widoku jedna i druga to kit butówka;)
Cytat dnia
„Największy błąd, jaki możemy popełnić w życiu, to poddanie się lękowi przed popełnieniem błędu.” Elbert Green Hubbard
Przysłowia:
„Święta Katarzyna śluby ucina”
„Gdyby nie Kaśka, nie byłoby Jaśka”
„Jak się Katarzyna głosi, tak się Nowy Rok nosi”
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz