się trochę nie planowanie he,he... Ruszyłem z zamiarem odwiedzenia Alei Brzozowej. Najpierw jednak zrobiłem pętelkę ścieżką rekreacyjną na "Bałtyku".

Po przemieszczeniu się z parku Lisiniec na Bialską w cieniu dobiegłem do Sanktuarium Krwi Chrystusa. Przyklęknąłem pod kapliczką i ruszyłem z powrotem. Chwilę wcześniej widziałem *zimowego* biegacza;) lecącego też w kierunku Okulickiego. Zimowego, bo w spodenkach i jakichś getrach, czy kalesonach termoaktywnych sam nie wiem. Zasapany, zlany potem! No, ale jakże by inaczej w tej duchocie ja na krótko i również zgrzany. Biegłem jakiś czas za Nim po czym przystanął. Nie dziwię się;) Mijając Go rzuciłem cześć, lecz chyba nie usłyszał. Lecę swoim tempem i za chwilę kolega mnie wyprzedza. Biegniemy jeden za drugim przy czym młody cały czas się ogląda. Zgięte wysoko ręce w łokciach, brak pracy ramion widać utrudnia Mu utrzymanie tempa. Za Wrocławską jest długi łagodny podbieg i widzę dystans miedzy nami się zmniejsza. Poczułem się jak na zawodach hi,hi... Chwilę biegłem "na jego plecach" po czym gdy przed samą kapliczką wzniesienie "urosło" wrzuciłem piątkę i zafiniszowałem;) Fajne to było chociaż w tempie leniwym he,he... Widać było nie miał już siły, a ja cieszyłem się, bo czułem że jest jeszcze zapas:))
Na otwarcie nowego tygodnia znów jedenastka:) Poo omszy co by lepiej smakował obiadek;) Kapitalne bieganko tylko ta duchota i parówa:(
Po
wczorajszych opadach rano jeszcze pokropił deszczyk. Niestety
temperatura nieznacznie się obniżyła. Ech, co bym dał za kąpiel w
przerębli...
Cytat dnia
„Szczęście nie jest stacją, do której przyjeżdżasz, lecz sposobem podróżowania.”
(anonim)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz