
Bardzo cieszę się z tych corocznych spotkań i mojego krótkiego, wspólnego z Nimi pielgrzymowania.
Jako miejscowy, który mieszka w cieniu "świętej wieży". Jestem co niedziela na Mszy świętej w Jasnogórskim Klasztorze. Czasem bywam i w tygodniu. Wstyd przyznać:( ale dopiero biegnąc tę ostatnią dychę z umordowanymi Pielgrzymami uświadomiłem sobie, jakie mam wielkie szczęście:)) Kiedy tylko dusza zapragnie mogę pojawić się w Kaplicy Matki Bożej - Pani Jasnogórskiej:)
A Oni jak zresztą wielu Innych pielgrzymów muszą pokonać setki kilometrów.
W trudzie, znoju, upale, czasem deszczu. Nie zważają na niewygody, bo jak napisała Mon Run na fejsie: "Nie jest wcale ciężko kiedy wiem, że na końcu drogi spotkam Cię.."
Jestem pełen podziwu dla Biegaczy Pielgrzymów. Mimo tylu kilometrów w nogach emanują radością:) Wszyscy uśmiechnięci, zadowoleni i jak zawsze pełni sympatii dla biegającego dziadka;)
Nie wiem co mają w swoich sercach, głowach, ale kiedy stają /padają na twarz/ na Jasnogórskich Błoniach bije od Nich niesamowita moc. Zresztą sami przyznają, że od Najświętszej Maryi Panny czerpią siły na cały kolejny rok. Ale jak mówią najpierw przychodzą dziękować za opiekę i wszelkie łaski.
Jako cytat dnia jeszcze jedno zdanie od Moniki:
Nie wiem co mają w swoich sercach, głowach, ale kiedy stają /padają na twarz/ na Jasnogórskich Błoniach bije od Nich niesamowita moc. Zresztą sami przyznają, że od Najświętszej Maryi Panny czerpią siły na cały kolejny rok. Ale jak mówią najpierw przychodzą dziękować za opiekę i wszelkie łaski.
Jako cytat dnia jeszcze jedno zdanie od Moniki:
*Uśmiech jest zmartwychwstaniem na cmentarzysku nadziei*
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz