
Dzisiaj pobudka przed piątą bez budzika;) 5:10 wyjście na bieganie o wschodzie słońca:)
Było rewelacyjnie! Pięć stopni plus na termometrze i widno!!! Uwielbiam tę porę roku:)) Ptaszki ćwierkają, za oknem jasność. Super motywacja.
Wczoraj wieczorem zastanawiałem się co dziś pobiegać? Będąc już w łóżku pomyślałem niczym Ferdynand Kiepski "mam pomysła" he,he...
Przypomniało mi się, że wracając ze spaceru pod górę mówiłem do MLP dawno nie robiłem tu podbiegów. Zaplanowałem więc zmodyfikowaną pętle na moim "prywatnym" stadionie. Ostatnio kręciłem takie 10x700m na jednym wyjściu. Teraz dołożyłem podbieg i wyszło sześć razy góra dół. Za każdym razem kilometr w tym trzystumetrowy podbieg. Do tego na koniec dwa razy slalom między drzewami i co nieco beztroskiego tuptania po trawie;) W rezultacie "o suchym pysku", bo przed śniadaniem nadreptałem prawie dychę;) W myśl zasady najpierw bieganie potem śniadanie:)
Poranne bieganie jest fantastyczne. Ma tylko jeden minus. Pierwszy posiłek dnia mówi się powinien być energetyczny. Dawać kopa. Ale, że aż tak? Bo na śniadanie mógłbym wtrząchnąć "konia z kopytami" he,he...
„To nie liczba lat w Twoim życiu się liczy tylko ilość życia w Twoich latach.”
- Abraham Lincoln
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz