
Wyludnione ulice, pustawe autobusy, tramwaje... Jedynie w okolicach marketów widać ludzi. Jeszcze do niedawna świat pędził na złamanie karku. Ludziom wydawało się już, że są bogami. Wszystko mogą. Wszystko im wolno i zawsze będzie tak jak oni chcą. A tu nagle bańka prysła i jak trwoga to do Boga. Chociaż są i tacy co to gdyby nie zakaz to włóczyliby się po galeriach handlowych jednocześnie domagając się zakazu odprawiania Mszy świętych. Na szczęście nie wszyscy. Dużo ludzi przyjmuje ten czas próby z pokorą, wiarą i nadzieją.

Dlatego długo zastanawiałem się dzisiaj czy wyjść pobiegać? Wreszcie wyszedłem, bo i tak miałem coś podrzucić Młodym. Jechać autobusem z przesiadką ryzykanctwo jeszcze większe;) Maszerować z kolei na piechotę, czy biec to, to samo. Znaczy nie to samo;) Bo biegiem przyjemniej:) Zresztą przy obecnym wyludnieniu spotkać drugiego człowieka trzeba mieć naprawdę szczęście.
Faktycznie! Przebiegłem dychę i spotkałem dosłownie kilka osób. Do tego w bezpiecznej odległości;)
Uciekanie przed wirusem na własnych nogach, a jeszcze nie dawno mówiło się *uciekaj przed zawałem na własnych nogach*.
+++
Święty Boże, Święty mocny,
Święty a Nieśmiertelny
Zmiłuj się nad nami…
Od powietrza, głodu, ognia i wojny
Wybaw nas Panie!
Od nagłej i niespodzianej śmierci
Zachowaj nas Panie!
My grzeszni Ciebie Boga prosimy
Wysłuchaj nas Panie!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz