miedzy kroplami i po kałużach wydreptałem dwanaście kilometrów;) Ciepło 6 kresek powyżej zera na termometrze i tylko ten silny wiatr. Zrobiłem fajną pętle i co najważniejsze dobrze rozpocząłem nowy tydzień:)
Z wiatrem super, ale pod wiatr jakbym biegł w miejscu na mechanicznej bieżni;)
Lubię biegać w deszczu:) I nie tylko ja. Na "Bałtyku" spotkałem trzech biegaczy i jedną biegaczkę.
Znajoma z dzielnicy na moje dzień dobry rzuciła: "no chyba na bieganie nie jest dobry". Kiedy zaprotestowałem, że jest super pokręciła tylko głową.
Przed wyjściem zastanawiałem się nad trasą. Gdzie dziś polecieć? Po opadach wybrałem szlifowanie miejskich chodników, żeby w przy niedzieli nie uflogać się w błocku. Spokojnie na zasadzie gdzie nogi poniosą było rewelacyjnie, chociaż po paru kilometrach w butach już chlupało i ciuchy przemokły.
Po wczorajszej wolnej sobocie biegło mi się świetnie:) Gdyby nie pora obiadu najchętniej skopiowałbym trening Krystyny i Adama;) Dawno nie biegałem trzydziestki.
Przedobiadowe bieganie ma jedna wadę... wilczy głód po;)
Ostatnim weekend karnawału. W środę Popielec rozpoczynający Wielki Post. Ależ ten czas leci:( Dopiero było Boże Narodzenie.
Przysłowia:
- „Silne wiatry przy końcu lutego, spodziewaj się zatem lata żyznego”
- „Jaka w zapustną niedzielę pogoda, taką też Wielkanoc poda”
Cytat dnia:
„W konfrontacji strumienia ze skałą, strumień zawsze wygrywa- nie przez swoją siłe, ale przez wytrwałość.” -
Budda
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz