się po przyjeździe z Zabrza he,he... polotać;) Właściwie to sumienie mnie gryzło hi,hi... Wtrząchnąłem wczoraj cztery pączki dziś z rozpędu przyjąłem jeszcze jeden, a i pół:)
W sumie to po pączkach świetnie się biega:)) Zresztą biegam, żeby żreć ciostka he,he... Ciastka jak ciastka, ale drożdżówki i pączki uwielbiam:)
Pospałem w pociągu hi,hi... I dlatego po powrocie kawa, pączek i fruuuu.... Na wstępie zostałem poświęcony deszczykiem;) Później było już tylko coraz lepiej. Czternastka pękła nie wiadomo kiedy. Chyba dlatego, że wybiegłem za dnia, a wróciłem ciemna nocą he,he...
Po drodze spotkałem chyba z dziesięciu biegaczy i cztery biegaczki. Dwóch "zawodowców" na mój odruch pozdrowienia uniesioną do góry dłonią popatrzyło z pogardą jakbym Im zabił teściowe siekierą. Co innego dziewczyny, bo w podzięce pięknie się do uśmiechały:))
Bardzo się cieszę z tego wyjścia, bo przez moment po obiedzie myślałem przecież nic nie muszę hi,hi...
Potwierdza to stare powiedzenie *Nie zawsze jest chęć na bieganie, ale satysfakcja po powrocie za każdym razem*
Fajnie mi się biegało! Piąte wyjście w tym tygodniu i ostatnie;) Kilometraż tygodniowy 56km. Aha, do tego jeszcze czternaście kilometrów wymaszerowane. Jutro wolna sobota he,he... Od niedzieli nowy tydzień i nowe kilometry na starych śmieciach;)
Cytat dnia
„Tak to już bywa, że kiedy człowiek ucieka przed swoim strachem, może się przekonać, że zdąża jedynie skrótem na jego spotkanie.” J. R. R. Tolkien
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz