znowu jak w Kielcach:( najpierw "łeb urwać chciała" jakaś Sabina;) a teraz znów Dennis he,he...
Nie lubię jak mnie przewiewa na wylot, ani jak wieje mi prosto w paszcze:(
Dzisiaj zrezygnowałem z wypadu w miasto, bo już pod blokiem dostałem piaskiem po oczach i lecącą foliówką. W zasadzie wszędzie gdzie bym nie pobiegł to drzewa i lecące gałęzie. Dlatego wybrałem dziś "mój" stadion, czyli jasnogórski parking - pusty o tej porze roku.
Dobieg w ramach rozgrzewki niecały kilometr, a potem dziesięć pętli po ok. trzy czwarte kilometra i powrót na około hi,hi... W sumie spokojna jedenastka:)
Przed wyjściem żona żartowała: "żeby Cię tylko nie porwało!" Chciałby he,he... Ale fakt, że momentami przy podmuchach musiałem walczyć o każdy metr;) Niby ciepło +8°C, lecz już po paru kilometrach "płakałem" chociaż byłem uśmiechnięty hi,hi... a twarz tak mi wychlastał wiatr jak staremu Wilkowi morskiemu na łajbie;)
Fajnie było!!! Czasem lubię takie bieganie po zamkniętym terenie "w kółko".
Nie muszę uważać na samochody, pieszych, światła i inne przeszkody;) Mogę teoretycznie biec z zamkniętymi oczami z naciskiem na teoretycznie he,he... Najważniejsze to móc wtedy myślami pobujać w obłokach;) Przemyśleć co nieco i pomarzyć, bo marzenia się spełniaja tylko trzeba im trochę pomóc hi,hi...
Cytat dnia
„Naszą największą słabością jest poddawanie się. Najpewniejszą drogą do sukcesu jest zawsze próbowanie po prostu jeden, następny raz.” Thomas Alva Edison
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz