mróz, a rano opadająca mgła. W rezultacie na chodnikach ślizgawka:( Przynajmniej nie było mi przykro, że nie mogłem z samego rana wyjść na bieganie;) Udało się dopiero w południe kiedy termometr pokazywał już plus trzy stopnie. Odczuwalna była jednak znacznie niższa zwłaszcza na "Bałtyku" w pobliżu glinianek. Wczoraj pluskałem się bez wcześniejszej konieczności trzaskania lodowej "szyby", a dzisiaj na wszystkich trzech zbiornikach cienka warstwa lodu:) Obleciałem "Bałtyk" i "Adriatyk" dookoła, a potem przyległe drogi na zachód od parku Lisiniec. To moja stała codzienna trasa. Szczególnie kiedy brakuje mi pomysłu gdzie by tu dziś polecieć he,he...
Omamiony promieniami słońca hi,hi... ubrałem się dzisiaj trochę za lekko:( Dlatego w miejscach zacienionych i "pod wiatr" chłód mnie poganiał hi,hi... Dobiegając pod dom przypomniało mi się, że w tym tygodniu mam na liczniku czterdzieści siedem kilometrów. Gdybym nabiegał trzynaście byłby to pierwszy tydzień w tym roku z szóstką z przodu;) Pod klatką wyciągam telefon patrzę na endo 12,36km. A miałem jeszcze okrążyć Jasną Górę hi,hi... Co tam nigdy nie "dobiegam" wokół bloku do pełnego kilometrażu jak mój znajomy biegacz;) Który "nie daruje" nawet stu metrów he,he...
„Bez cierpienia nie zrozumie się szczęścia.” -
Fiodor Dostojewski
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz