niedzielna nad rzekę(i) he,he... Stradomkę i Konopkę:) Chaszcze, i niezliczona ilość krecich kopców, czyli zimy jeszcze nie powinno być w najbliższym czasie hi,hi... bo krety nie śpią. Bardzo nierówne podłoże, więc trzeba uważać, żeby nie zaliczyć gleby;)
Zamiast biegania świński trucht lub jak kto woli slow running he,he... bo lepiej brzmi.
Co do biegania to już *po* dowiedziałem się, że w Hiszpanii Jasiu z Irenką też biegali:)) Wielkie brawa i gratki dla Nich👋 W Barcelonie na onko biegu zrobili po piątce!!
Razem przebiegli dychę, więc tyle samo co ja hi,hi...
Ciesze się, że "wirus" biegania rozprzestrzenia się po Rodzinie:) Adam maratończyk. Nawet ultra. Krysia też ultraska, choć przygotowuje się dopiero do debiutu w maratonie ulicznym. Teraz Irene z Jankiem. Raduje się serce starego biegacza. Trzeba by zrobić jakiś Rodzinny Bieg choćby korespondencyjny;)
Wczoraj jedenaście dziś dycha. Można powiedzieć połówka na dwa razy he,he...
Biega mi się po tej miesięcznej przerwie rewelacyjnie:)) Na razie krótkie dystanse, ale pomału i do przodu hi,hi...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz