dzień po roztrenowaniu:) W samo południe he,he... sobotnie bieganie na trasie dom - Aleja Brzozowa - "Bałtyk".
Z początku wolno. Noga za nogą, żeby tylko posuwać się do przodu;) I na koniec nieco hasania hi,hi...
Ciepło na termometrze +3 stopnie Celsjusza i mokro.
Cieszy mnie takie bieganie:) Spokojnie, na luzie, bez żadnej napinki tak by moc czerpać czystą radochę z szybszego przebierania nogami.
Pierwszy tydzień po powrocie do "normalności" he,he... Przebiegnięte czterdzieści kilometrów w pięciu wyjściach, czyli nie do końca normalność;) Jednak po miesięcznej absencji chcę stopniowo wejść na pełne obroty.
Fajna pogoda, sobota, a biegaczy nie widać:( Podczas jedenastu kilometrów spotkałem tylko jednego biegacza na Bialskiej. A w parku Lisiniec jeszcze Kijarza. Chyba wietrzna aura i duże prawdopodobieństwo opadów wystraszyło jednych i drugich.
Przysłowia:
„Na święty Ambroży poprawią się mrozy”
„Święty Ambroży zimy przysporzy”
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz