a nie bieganie:( Temperatura powietrza+2, lecz gruntu niższa i dlatego marznący deszczyk zafundował mi dziś bezpłatne lodowisko he,he... Ślizgawica niesamowita! Widać zresztą po czasach na poszczególnych kilometrach.
Na drogach gruntowych jeszcze jako tako;) Na asfalcie miejscami pod warstwa wody lód. Ale na chodnikowych płytkach i bruku masakra. Wszystkie możliwe figury akrobatyczne wykręciłem w powietrzu hi,hi... Nawet pół śruby bez gwintu;)
Rzadko gdzie Ktoś miłościwy posypał trotuar, więc ludziska chodzili trawnikami:(
Rzadko gdzie Ktoś miłościwy posypał trotuar, więc ludziska chodzili trawnikami:(
Udało mi się wytupać prawie jedenaście kilometrów, a miało być trzynaście na trzynastego he,he... Odpuściłem jednak, bo mało to miało wspólnego z bieganiem:( Ponadto spociłem się ze strachu jak mysz przy porodzie kiedy w powietrzu trzepotałem rękoma próbując zachować równowagę hi,hi... Bałem się, że po niedawnym miesięcznym roztrenowaniu przyjdzie kolejna wymuszona przerwa. A tego bardzo bym nie chciał. Dzięki Bogu, że trzynastka okazała się znów szczęśliwa:))
„Nasza największa chwała nie leży w tym, by nigdy nie upaść, ale w tym, by podnieść się za każdym razem, gdy upadniemy.” - Ralph Waldo Emerson
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz