
Uff... 13 września Pora nadrobić zaległości hi,hi...
Byłem, pobiegłem, ukończyłem;) 40Usedom Maraton to bardzo ciekawa impreza biegowa na bardzo wymagającej trasie. Nie spodziewałem się takiego *górskiego* maratonu nad morzem;)
Start przeniesiono z promenady na stadion z uwagi na modernizacje świnoujskiego deptaka. Przed salwą armatnią podczas startu wiadomo przemowy itp itd he,he...
Pierwsze zaskoczenie;) Do granicy Polsko niemieckiej zabezpieczenie na "poziomie europejskim" hi,hi... Zamknięte ulice, a wzdłuż ścieżki rowerowej stojący co kilkanaście metrów żołnierze trzymający taśmy ostrzegawcze. Po wbiegnięciu do Niemiec "róbta co chceta" hi,hi... Na początku kiedy peleton biegaczy się nie rozciągnął rowerzyści i spacerowicze schodzili biegaczom z drogi he,he... Potem jednak trzeba było uważać szczególnie na zakrętach żeby nie zostać przejechanym:( Poza tym miejscami musowo było uskuteczniać slalom między piechurami.
Były podbiegi. Nawet po schodach hi,hi... Zbiegi, leśne ścieżki, bruk, asfalt, kamienisto, piaszczysto i czego tylko dusza zapragnie he,he...
W końcówce na jezdni wydzielono barierkami może z metr asfaltu dla maratończyków:( i jeszcze trzeba było uważać na stopy barierek, aby nie zawadzić butem. To kolejne zdziwko, bo u nas ulice zostałyby zamknięte. W miejscowościach poza lasem i ścieżkami rowerowymi trasa wiodła chodnikami. Trzeba było więc dodatkowo uważać na wysokie krawężniki. W jednym miejscu sympatyczna Niemka starała się każdemu biegaczowi przypominać o uskoku. Podziękowania!!!
Cóż "co kraj to obyczaj" he,he...
Podobnie z kibicami i fotografami. Tak jak u nas ludzie są różni. Kilku foto-pstryków na mój widok opuszczało aparaty... może z uwagi na biało czerwona flagę na piersi i czapce???
Iluś tam gapiów gderało coś pod nosem, lecz większość Kibiców nie tylko głosem ale i gestami zachęcało do walki:))
Na ten przykład;) Gdy byłem chyba już w Wolgaście to tupając z trudem po ścieżce rowerowej zobaczyłem jak Fajna Niemka przyhamowała samochód otworzyła okno i z cudownym uśmiechem biła mi brawo:)) A ja Jej:) Podziękowania:))
Bardzo chciałem tam być i się udało!
Od niedzieli zrobiła się pogoda maratońska;) a w sobotę niestety było słonecznie i ciepło:( Nie będę zwalał oczywiście na aurę hi,hi... Ale już dawno żaden królewski dystans mnie tak nie zniszczył he,he...
A podbieg na stadion mogę powiedzieć upodlił psychicznie;) Fakt zacząłem dość szybko, bo przecież wszyscy lecą;) Kilka razy spojrzałem na zegarek i pomyślałem: za szybko! Biegło mi się jednak tak lekko, luźno bez cienia zadyszki, więc pomyślałem widocznie tak ma być . *Kto nie ryzykuje w kozie nie siedzi* hi,hi...
Zastanawiałem się czy to nowe żele, czy polecane mi na wieczór przedmaratoński chipsy do piwa hi,hi...

Oficjalny wynik - 4:17:57 Open 174/310, M6013/23, M155/251
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz