"Zdrowie tak jak pieniądze zdobywa się w pocie czoła.
A
ktywność fizyczna i przemyślany sposób odżywiania mogą być przyczyną dobrego stanu zdrowia
Nie dlatego przestajesz się bawić, bo się starzejesz. Starzejesz się, bo przestajesz się bawić"


poniedziałek, 27 maja 2019

zaległości...

                            czas nadrobić he,he... A więc po kolei;)
Sobota 25 maja - z samego rana wyjazd na Maraton Juranda:) 
Czywiście z przygodami w postaci awarii szynobusu na ostatnim etapie podróży Olsztyn Szczytno:( 
Po dotarciu na miejsce z opóźnieniem meldunek w hotelu, odbiór pakietu startowego, pasta party i Msza święta, bo "bez Boga, ani do proga" Później spacerek, kolacja i nieplanowany, ale fajny, delikatny rozruch he,he... Dookoła jeziora Domowego Małego.
Niedziela 26 maja - przedstartowa  gorączka;)
Śniadanie rytuał przygotowawczy hi,hi... i hajda na start! 
8:45 wózkarze, a potem o 9:oo biegacze. Starałem się zacząć wolno, ale cały czas ciągnęło mnie do przodu;) Zakładałem, że ma być spokojnie i do dwudziestego piątego kilometra faktycznie było komfortowo:) Później jak zwykle Ci szybcy w przodzie, przerwa, ja, przerwa i Ci wolniejsi he,he... 
Gdzieś tak od trzydziestego kilometra "łykałem" Tych co zaczęli za szybko;) Bo jak zawsze maraton zaczyna sie po trzydziestu kilometrach.
Jaki by nie był musi trochę zaboleć;) Po trzydziestu siedmiu tysiącach metrów pomyślałem teraz już nie ma co lęcę na ile siły pozwolą. Na metę dotarłem w dobrym stanie i "samolotem" hi,hi... wylądowałem po czterech godzinach i sześciu minutach od startu:) 
Załaciłem za sześć godzin co prawda he,he... bo taki był limit, ale śpieszno mi było na głosowanie;)Po spełnieniu obywatelskiego obowiązku dłłłuugggggaaaaa ceremonia dekoracji:( Dlatego potem już tylko obiadokolacja, spacerek, piwko z wieczorem wyborczym przeplatanym meczem Polska - Tahiti hi,hi...
Poniedziałek 27 maja o czwartej już nogi palą hi,hi...
Wyleżałem do szóstej i myślę nie ma co, "czym się strułeś tym się lecz" Miałem zrobić mini maraton (4,2km;) Ale pokusiło mnie obiec dookoła Małe i Duże jezioro Domowe he,he... 
W sumie wyszła szóstka z małym hakiem, lecz to było to czego było mi potrzeba hi,hi...
*Najpierw bieganie potem śniadanie*! Pakowanie i cały dzień w podróży powrotnej, bo niestety wszystko co dobre szybko się kończy;) 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Szukaj na tym blogu:

Translator

...łuk mój kładę na obłoki, aby był znakiem przymierza między Mną, a ziemią..." Rdz.9,13

...łuk mój kładę na obłoki, aby był znakiem przymierza między Mną, a ziemią..." Rdz.9,13