wiosenna aura w lutym hi,hi... Na termometrze w słońcu dziesięć kresek powyżej zera. W nocy spadek temperatury, bo rano dachy białe. Zbierając się na niedzielne pluskanie w "Pacyfiku" zastanawiałem się: brać siekierę? a buty do wody? Toporek zostawiłem, ale na szczęście buty zabrałem. Na miejscu wzięło mnie zdziwko he,he... Lód wciąż gruby, ale dalej od brzegu. Wędkarze wciąż siedzą na lodzie;)
Przerębel pokryta centymetrową, przezroczystą "szybą". Wejść z brzegu na lodową pokrywę wokół nie idzie:( Przy samym brzegu lód kruchy i łamie się pod naciskiem buta. Dlatego trochę kiepsko, że trzeba przebierać się na błocku:( Buty do wody przydały! Wchodząc bardzo łatwo poślizgnąć się na kawałkach lodu i zranić stopy. Podobnie wchodząc głębiej. Jeśli wcześniej nie potrzaska się "szyby" można nieopatrznie pokaleczyć sobie uda, albo i boczki;)
Było kapitalnie! Słoneczko świeci, lód ciepły hi,hi... A zza krzaków filują Gapie he,he...
Biegowo po wczorajszej siedemnastce dziś tylko spokojna piątka w moro i magnumach dookoła zbiorników:) Garmek znów coś poszalał he,he... Rąbnął mnie na kilometr hi,hi... Z morsowiska poleciał na skróty, w linii prostej:( Potem znów nie chciał połączyć się z telefonem. Minął okres gwarancji i chyba jak wszystkie dzisiejsze sprzęty ma zamiar odmówić współpracy:(
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz