w połowie lutego he,he... Lekkie buty, lekkie ciuchy - krótkie portki i koszulka, czyli letnie bieganie hi,hi... I od razu nóżka lepiej podaje;)
Było wiosenne morsowanie:) teraz letnie bieganie, ale zima jeszcze nie powiedziała ostatniego słowa. Wkrótce po ociepleniu mają się pojawić na termometrze temperatury minusowe, bo to przecież luty. Co prawda słońce już z każdym dniem wyżej, a i dzień dłuższy o ponad dwie godziny. Lecz to jeszcze zima. Przynajmniej kalendarzowa;)
Dziwię się ludziom, Którzy ubierają się nie odpowiednio do temperatury tylko do pory roku he,he... Lecę Bialską, a ty w Alei Brzozowej ludzi jak na deptaku w Ciechocinku hi,hi... Przy kapliczce widzę młodego człowieka w kurtce zapiętej pod szyję, w czapce narciarce naciągniętej głęboko na uszy, Który patrzy na mnie jakby papieża Franciszka zobaczył w Częstochowie he,he...
Biegało mi się dzisiaj rewelacyjnie:) W pewnym momencie gdy spojrzałem na zegarek to nawet zaciągnąłem "ręczny " hamulec hi,hi...
Pozimowe "odmulenie" wyszło dość wcześnie w tym roku;) Czas zatem na przemeblowanie tygodniowego planu biegowego.
Ostatnie siedem dni to pięćdziesiąt siedem kilometrów w pięciu wyjściach. Trzydzieści dwa marszu i zaledwie półgodzinki rowerku stacjonarnego. Bieganie wychodzi jak zwykle na prowadzenie;) A to znaczy sezon biegowy otwarty:)
Przysłowia na dziś:
„Luty, gdy wiatrów i mrozów nie daje, sprowadzi rok słotny i nieurodzaje”
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz