śnieg wciąż króluje na większości chodników:( Dzięki Bogu gdzieniegdzie posypany piachem lub popiołem. Niestety w wielu miejscach lodowisko! Trudno przejść, a co dopiero biec. Jezdnie oczywiście czarne, uprzątnięte, ale kto by się przejmował pieszymi.
Wybiegłem na "szlifowanie" chodników w centrum i zaraz na początku miła niespodzianka:) Przy parkach "wpadłem" na zabiegankę Monie z jej czworonożnym pupilem;)
Zrobiłem czternaście kilometrów. Czasami zamiast chodnikiem biegłem poboczem, trawnikiem, a tam gdzie znikomy ruch jezdnią. Na koniec skusiłem się sprawdzić warunki w parku Lisiniec, gdzie leciała Monia. I to nie był dobry pomysł hi,hi... A sam Ją uprzedzałem, że na "Bałtyku" ślisko;) Nie wiem jakie trzeba by mieć buty na zalegający ścieżkę rekreacyjną lód - chyba kolce he,he... W sumie to wolałbym bieganie w kopnym śniegu nawet głębokim do połowy łydki jak to onegdaj bywało he,he... Dobrze, że choć na dzikich ścieżynach tam gdzie śnieg to breja, a błoto tam gdzie już stopniał.
Tak czy inaczej było fajnie! Znów pomimo kilku trzepotań nogami w powietrzu hi,hi... udało się wybronić od padu na glebę:)
Hmm... w trakcie biegania zajarzyłem, że dawno nie robiłem podbiegów:( W przyszłym tygodniu muszę zaplanować jakąś serię na mojej górce.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz