
Wiem powtarzam się, ale muszę he,he... Aura biała;) zimowa, przepiękna:) Nad wodą minus sześć! Temperatura wody w "Pacyfiku" niecałe dwa stopnie, czyli jest tak jak powinno być!
W dodatku po wyjściu z wody zauważyłem, że z krzaków obserwuje mnie ładna kobieta hi,hi...
Szykowałem się na rąbankę, a tu miłe zaskoczenie - "tor wodny" przekopany he,he... A kawałki lodu połączone cienką zmarzliną;) Potem okazało się w rozmowie z Adamem, że był o siódmej kiedy termometr wskazywał -8:)
Nie chcę się powtarzać, lecz muszę to znów wyznać: było fantastycznie!!!
Myślałem jeszcze o tarzaniu się, turlikaniu tj. baraszkowaniu w śniegu hi,hi.... Ale pokrywa śnieżna jest twarda:( Przydałaby się świeża dostawa sypkiego, mięciutkiego białego puchu. Można wtedy zrobić "orła", lub zakopać sie w zaspie he,he...

W tym roku mój tydzień trwa od niedzieli do soboty;) Jutro wolne, więc koniec dziś he,he...
I podsumowanie. Pięć treningów biegowych, czterdzieści pięć kilometrów szybszego przebierania nogami, trzy morsowania, jedna sesja trzydziestominutowa na rowerku oraz dwie godziny gimnastyki.
Kto chce wejść na szczyt, musi zaczynać od dołu, a potem iść krok za krokiem, nie przyspieszając go. /Stefan Kardynał Wyszyński
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz