niezwykłe bieganie he,he... Aura zmieniała sie z minuty na minutę;) Wybiegałem z domu gdy na termometrze było plus trzy stopnie. Pod stopami ciapa chlapa i ślisko:(
Chciałem zaliczyć Aleje Brzozową i bialskie pola, ale świńskim truchtem hi,hi... dobiegłem tylko do Sanktuarium Krwi Chrystusa. A i tak z "duszą na ramieniu" he,he... bo co chwila kręciłem piruety:( Potem zrobiłem pętle na asfalcie, lecz mimo czarnej nawierzchni cały czas nogi mi się rozjeżdżały;) Poleciałem w kierunku centrum myśląc naiwnie, że tam będzie lepiej hi,hi... Nic z tego mało Kto odśnieża chodniki, a o posypywaniu piaskiem trzeba zapomnieć:( O ile z jezdniami jest wrzawa o utrzymanie to chodnikami nikt sie nie przejmuje:( Kiedyś straż miejska upomniała, a czasem nawet karała. Teraz strażnika ciężko uświadczyć. Wracając cieszyłem się, że udało mi się nie wykopyrtnąć i już nic mi sie nie przytrafi:) A tu w momencie zrobiło sie ciemno i przyszła śnieżyca z gromami z jasnego nieba he,he...
Lekko nie było! Silny wiatr, nagły spadek temperatury i mokry śnieg smagający po twarzy tak dokuczał, że po szesnastu kilometrach "zwinąłem żagle" hi,hi... Odpuściłem, bo przecież jutro też jest dzień;) Fajnie było! Trochę się "upodliłem" Ale co za dużo to i świnia nie chce he,he...
"Nie wystarczy wyjść na drogę, trzeba iść! Krok za krokiem!" - bł. Jakub Alberione.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz