W nocy była "dostawa" białego puchu, więc aura prawie fantastyczna. Prawie he,he... bo jest lekki mrozik -3, jest biało tylko brakuje pokrywy lodowej:( Kąpiel w przerębli jest zjawiskowa:)
Na razie odpada "rąbanka" siekierką hi,hi... Ale to najlepszy sposób na rozgrzewkę przed wejściem do zimnej wody;)
Było świetnie! Chociaż kiedy usłyszałem jadący samochód na sygnałach trochę miałem pietra, że strażaki będą chcieli mnie wyciągać z wody jak tę kobietę w Opolu;)
Za to od jutra hi,hi... Wracam na biegowe ścieżki:))

Luzik był i owszem, ale obijania i próżniactwa już nie he,he...
W ciągu ostatnich dwudziestu ośmiu dni przebiegłem zaledwie trzydzieści cztery kilometry. Tyle tylko co na kąpiele w parku Lisiniec. Bo tak miało być hi,hi...
Zanurzeń w "Pacyfiku" zrobiłem dwanaście. W piętnastu marszach wychodziłem sto czterdzieści jeden kilometrów. A na rowerku stacjonarnym w dwudziestu pięciu sesjach kręciłem przez dziewięćset dziewięćdziesiąt minut:)
Jutro myślę odwiedzić Bialską, która o tej porze w zimowej szacie wygląda przepięknie. Muszę tylko się pilnować, żeby nie zachować się jak pies spuszczony z łańcucha hi,hi...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz