wyjście z rzędu. Sobota Uliczny Bieg Ks. Damrota w Pilchowicach i sześć kilometrów szybko. Wczoraj spokojna dwunastka asfaltowo - leśna ścieżkami Adama. A dziś dziś na "starych śmieciach" he,he... tyle samo, ale nie tak samo;) Bo pomyślałem warto co nieco płuca "przewietrzyć"
Najpierw jeszcze w domu rozgrzewka. Potem kilometr na rozruch i pięć razy po sześćset metrów z trzystoma pomiędzy na odpoczynek.
Skwar, gorąc, żar z nieba, duchota, niesamowita:( Miało być dziesięć razy, lecz po pięciu "zjechałem" na schłodzenie do plenerowej łaźni przy Domu Pielgrzyma hi,hi... Później zrobiłem pięć razy już tylko trzysta żwawo i po trzysta w przerwach na luzie. Po czym podreptałem na "Bałtyk" i "rzuciłem się" w wody "Pacyfiku" he,he... Przy takiej pogodzie stanowczo lepiej się pływa niż biega;) A jak miło wspomina się błogie morsowania, czyli kąpiele w przerębli hi,hi...
Mimo afrykańskiej aury było rewelacyjnie:) Jutro cotygodniowa gimnastyka. I może wczesne poranne pływanie? Męczyć się już nie zamierzam, bo przecież w niedziele połówka w Grodzisku. Oby w niższych temperaturach;)
Brawo brawo brawo poprostu SZACUN
OdpowiedzUsuńTo dzięki Tobie 👍zawsze po takim fajnym, relaksacyjnym bieganiu jak wczoraj u Ciebie na drugi dzień jest pałer 🙂
OdpowiedzUsuń