to naprawdę już ostatni mocniejszy trening przed krakowskim maratonem;) Tak dla uczczenia dzisiejszych imienin miesiąca he,he...
Jedenastka po codziennej trasie z atakowaniem wzniesień hi,hi... A na koniec seria dziesięciu podbiegów na polu namiotowym Jasnej Góry i kilometr "wyciszenia":)
Od soboty coś mnie "goni" a przecież to jeszcze nie zawody, więc muszę trochę zaciągać "ręczny" he,he...
Sezon startowy zaczynamy za tydzień w Brzegu. Forma dzięki Bogu okey, więc na razie nie ma co się zbytnio eksploatować. Dlatego jutro planuję jedynie dobieg na "Bałtyk" i wiosenne morsowanie pluskanie w "Pacyfiku" hi,hi...
W ramach odnowy biologicznej:) No bo jak to mówią, gdy po czterdziestce rano się budzisz i nic Cię nie boli to nie wiesz, czy jesteś jeszcze na tym łez padole, czy już u św. Pietra he,he...

Dziś "na krótko" bo to nawet nie wiosna, a już lato:( Ciepło i słonecznie tylko za wcześnie;) Ostatnimi laty nie ma już przedwiośnia, prawdziwej wiosny:( Teraz też w "lany" poniedziałek zimno, a dziś dwadzieścia kresek na plusie. Ale cóż "jak się nie ma co się lubi to się lubi co się ma" Na aurę wpływu nie mamy, więc pozostaje się dostosować he,he...
Z drugiej strony marzy mi się na Cracovia Maraton temperatura koło dwunastki powyżej zera, bez wiatru, a i delikatny deszczyk by nie zaszkodził hi,hi...
Czekam na TEN maraton, bo będzie bardzo szczególny. W rodzinnym team_ie i z Debiutantem w roli głównej, Który chce pokonać w czterdziestym drugim roku życia 42 kilometry królewskiego dystansu to niezwykłe wydarzenie :) Będzie się działo!


Z drugiej strony marzy mi się na Cracovia Maraton temperatura koło dwunastki powyżej zera, bez wiatru, a i delikatny deszczyk by nie zaszkodził hi,hi...

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz