emocje, ale wrażenia nie słabną po sobotnich zawodach he,he...
A to jakieś wspominki między nami:) To znowu coś Ktoś napisze, albo wrzuci do sieci filmik lub zdjęcia hi,hi... i podgrzewanie wrażeń trwa w najlepsze:)
Co niektórzy twierdzą, że ile dziesiątek kilometrów przebiegnięte tyle powinno być dni wolnych od biegania:( Czyli po maratonie cztery, a dla mnie po sobotniej imprezie trzy.
Tylko raz po pierwszym maratonie miałem cztery dni absencji biegowej i potem nie mogłem zatrybić, żeby wejść w normalny rytm treningowy. Potem za radą Verdiego nawet po Setce Kaliskiej na drugi dzień tuptałem. Owszem za każdym razem początkowo troszkę boli he,he... Ale szybko przechodzi i w kolejnych dniach nie ma problemu z wejściem "na obroty" Nie pamiętam już po którym maratonie....? Ale tydzień później w Chorzenicach byłem na pudle hi,hi...
W sobotę też sukces! Cała nasza Ekipa ukończyła zawody w dobrym stanie i bez kontuzji, a to przecież najważniejsze:) Każdy dał ile mógł, bo jak mawiał Mój Guru Emil Zatopek: "zwycięstwo to wielka rzecz, lecz przyjaźń jest najważniejsza!"
Nabiegałem 33.880km w czasie 3:02:04. Adam podobnie jak ja, a nasza Rodzynka Krysia 21.780. Najwięcej "El Capitano" tzn. pierworodny syn Jakub 36.300. Cała nasza sztafeta wytuptała 127.167km co dało nam sześćdziesiątą lokatę:)

1 relacja a nasza rodzynka uszczelona :)
OdpowiedzUsuń14 edycja biegu a ja nic o nim nie słyszałem! Wielka szkoda bo sam pomysł genialny :)
OdpowiedzUsuńAdam nasza najlepsza Wizytówka :)
OdpowiedzUsuń