prosto na bieganie hi,hi... Myślałem, że dziś w dzienniczku biegowym będzie W jak wolne. Jednak udało się szybko wrócić na środową dychę plus tzn. +podbiegi he,he... Po wczorajszej gimnastyce na raty;) dzisiaj od rana gimnastyka, lecz bardziej intelektu hi,hi...
Najważniejsze, że udało się wskoczyć w buty biegowe, bo jutro to już nikłe szanse, ale cień jest, więc trzeba mieć nadzieje:) Podobno nadzieja matką głupich, no ale każda matka dba o swoje dzieci he,he...
Obleciałem Lisiniec jeszcze za widoku, a podbiegi już po ciemku. Równa "łączka" na jasnogórskim polu namiotowym pozwala na hasanie bez czołówki. Chociaż czasami można się naciąć:(
Biegałem wolniutko, spokojnie, bez napinki. Tak, żeby organizm mógł wydzielić jak najwięcej endorfin:) Mimo wszystko wyglądałem chyba na wystraszonego;) bo sąsiadka pytała: "goni ktoś pana?" Kiedy odpowiedziałem - jeszcze nie. To odparowała wymachując laską: "no ma szczęście, bo bym go tą lachą przylała" hi,hi...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz