Jakubem wieczorową porą poszuraliśmy po miejskich chodnikach:)
Miałem zamiar lecieć rano tak jak lubię, ale przecież mówi się: "dla towarzystwa cygan dał się powiesić" he,he... i przełożyłem dreptanie na wieczór. Nawet lepiej, bo wydłużył mi się czas na regeneracje po wczorajszym dłuższym tuptaniu w deszczu;) Czyli jak zwykle "nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło"
Miałem zamiar lecieć rano tak jak lubię, ale przecież mówi się: "dla towarzystwa cygan dał się powiesić" he,he... i przełożyłem dreptanie na wieczór. Nawet lepiej, bo wydłużył mi się czas na regeneracje po wczorajszym dłuższym tuptaniu w deszczu;) Czyli jak zwykle "nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło"
Zaczęliśmy we dwóch z opcją, że po pewnym czasie dołączy Marcin, gdy skończy Mu się służba w żółtym czepku "ratownika" podczas kąpieli dzieciaków hi,hi...
Zrobiliśmy prawie pętle pierwszego bc i po czwórce już w trójkę pobiegliśmy na Bialską. A tam w jak na "mekke" biegaczy przystało z każdej strony Ktoś gdzieś biegnie he,he...
Zrobiliśmy prawie pętle pierwszego bc i po czwórce już w trójkę pobiegliśmy na Bialską. A tam w jak na "mekke" biegaczy przystało z każdej strony Ktoś gdzieś biegnie he,he...
Spokojne dreptane pogaduchy:) w tym sprawa startu w przyszłorocznym Cracovia Maraton na który już jestem zapisany i mam nadzieje, że Adam też;)
W do przeciwieństwie samotności długodystansowca bieganie w towarzystwie ma swoje zalety:) My tu gadu, gadu i nie wiadomo kiedy i jak na liczniku trzynastka.
W do przeciwieństwie samotności długodystansowca bieganie w towarzystwie ma swoje zalety:) My tu gadu, gadu i nie wiadomo kiedy i jak na liczniku trzynastka.
Pogoda rewelacyjna, humory także, więc zwyczajne "szlifowanie" chodników też he,he...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz