nastroju i przy jesiennej aurze zakończenie tygodnia po-maratońskiego w bialskich polach i Lasku Wilka z dobiegiem Aleją Brzozową potocznie zwaną Bialską.
Po przejściu "ksawerego" kilka wyrwanych z korzeniami drzew i sporo nałamanych gałęzi:( Na szczęście bez poważnych szkód się obyło.
Piętnastka w półtorej godziny, tj. średnio piątka w trzydzieści minut, czyli spoko i na luzie choć chwilami mnie ponosiło he,he...
Było super! Powietrze pachnące świeżą wilgotną ziemią, kałuż nawet nie za wiele, więc się nie utaplałem:) A co najważniejsze zostawiłem po drodze cały katar hi,hi...
Teraz przy sobocie trochę "z innej beczki" Wczoraj wybrałem się na przedpremierowy pokaz filmu Ł. Borowskiego "Biegacze". Bardzo byłem ciekawy tej produkcji.
Wiem *jeszcze się taki nie urodził co by każdemu dogodził* Ale mam prawo mieć swoje zdanie chociaż nie jestem jakimś super biegaczem. Przebiegłem tylko ok. dwudziestu maratonów tradycyjnych, trzy Setki Kaliskie, jeden raz czteroetapowy bieg w Zamościu i kilkanaście biegów ultra na dystansie od 46 km - Maraton Lednicki do 80 km na biegu "Od świtu do Zmierzchu"
Pierwsze wrażenie po seansie to, że dokument powstał na zlecenie wielkich korporacji, które będą go pokazywać na szkoleniach motywujących swoje "Mrówki" by jeszcze z większym poświęceniem i wyrzeczeniami pomnażały bogactwo firmy he,he...
Film nakręcił nie biegacz, więc trudno Mu pokazać co tak naprawdę nam "w duszy gra". Rozumiem stawianie sobie celów, walkę z własnymi słabościami, podejmowanie ryzyka, ale wszystko musi mieć swoje granice i hierarchię wartości. Zupełnie nie zgadzam się z jednym z bohaterów, który twierdzi, że nasze życie wcale nie jest jakąś wartością nadrzędną samą sobie. Bo jak mówi po piętnastu minutach kiedy odejdziemy nikt o nas już nie pamięta, a liczy się tylko to co przeżyjemy, czego dokonamy. Myślę nie do końca! Tak może myśleć jedynie egoista. Żyjemy nie dla siebie, ale dla innych! Ważne to co w ciągu naszego ziemskiego UltraBiegu zrobimy dla innych i to nie tylko najbliższych!
Owszem popieram podjęcie jak najbardziej ryzykownego, wyczerpującego, a nawet wyniszczającego przedsięwzięcia dla np. dla moich dzieci, bliskich mojej rodziny, ojczyzny... Ale tylko dla zaspokojenia własnych ambicji?
Mogę jeszcze zrozumieć Agatę, która poprzez trudne dzieciństwo w wieku dojrzałym wciąż czuje się niedowartościowana, niedoceniona i cały czas chce udowodnić sobie, że jest super-bohaterką. Ale czy mając malutkie dzieci na wychowaniu nie ustawia Ich w drugiej kolejności za swoją pasją? Gdyby jeszcze cierpiąc niedostatek, biedę miała możność tym biegiem zapewnić potomstwu lepszą przyszłość to jestem na tak, bo To poświęcenie z miłości.
Temat rzeka. Można by jeszcze o rozbiciu rodziny, rozterkach "białych kołnierzyków" i innych kwestiach. Przyznaję jestem trochę zawiedziony. Ultrasom ten film chyba nic nie da. Nie biegacze będą znudzeni, bo nie są w stanie zrozumieć chwil takich jak moje na 85 kilometrze w Blizanowie. Tego trzeba doświadczyć, przeżyć. Jak mawiał mój Guru biegowy Zatopek: "chcesz pobiegać przebiegnij milę, chcesz doświadczyć innego życia przebiegnij maraton" Zapewniam wystarczy hi,hi... Wtedy jeszcze nie było runmageddonów i modnych obecnie tym podobnych ekstremalnych biegów. w tych czasach ludzie są w jakimś amoku, ciągu, wciąż pragnący więcej, więcej... Lecz nieraz gubiący po drodze to co jest najistotniejsze:( Masochizm może nie, ale powolna autodestrukcja jak najbardziej.
Kocham bieganie zupełnie bezinteresownie;) nie dla rekordów, rywalizacji, wyników, zawodów... Dla samego szybszego przebierania już siedemnaście lat:) ale nie mógłbym swojej pasji postawić ponad Bogiem, rodziną, czy drugim człowiekiem. Boli mnie, że dla coraz większej liczby biegaczy nie liczy się zasada fair play:( Mnożą się oszustwa, nieuczciwości, zawziętość, egoizm... Jak Ktoś mądry kiedyś powiedział: jakie społeczeństwo takie poszczególne grupy społeczne. Księżą, sędziowie, policjanci, nauczyciele, lekarze, pracodawcy, rządzący i inne osoby zdawałoby się godne zaufanie nie spadają z nieba. Wywodzą się ze społeczeństwa.
Żeby zakończyć bardziej optymistycznie z wiarą w Ludzi polecam felieton Jacka Federowicza "Tym co na poboczu" :) Jak napisałem niedawno na fb PKO Sielsia Maraton pod udostępnionym postem Centrum Wolontariatu jestem pełen podziwu i uznania dla Nich i Kibiców. Dlatego nigdy nie opuszczę wyciągniętej do klepnięcia piątki rączce:)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz