słyszałem już powiedzenie: *przed zawałem uciekaj na własnych nogach*, ale komentarz Gościa z jednym kijkiem (czyt. laską;) kuśtykającego za Nordiczkami na "Bałtyku" - "spi........sz przed starością?" o mało nie powalił mnie na ścieżce hi,hi...
Zrobiłem jedenaście kilometrów, a nogi same rwały się do przodu. Nawet Adam jak spojrzał na endo to podpisał "sprinter" he,he...
Nie wiem jak to jest? Po królewskim dystansie powinno być zmęczenie, a ja mam zawsze taki cug, że nawet kiedyś w Chorzenicach tydzień po maratonie wylądowałem na pudle he,he... Leciałem jak przeciąg i znajomy żartował: "prędkość to trzeba by ci w machach mierzyć" hi,hi...
Rewelacyjnie mi się dzisiaj biegało tym bardziej, że aura typowo biegowa +10 na termometrze, słonecznie i lekki wiatr. Super!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz