
wschodem słońca dzisiaj wyleciałem i było rewelacyjnie:) Z początku chłodno (+9), rześko, mglisto i ciemno. Nie cierpię "krótkich" dni:( Nie przeszkadza mi zimno, mróz, śnieg, deszcz... Ale jak słoneczko wstaje po siódmej i zachodzi przed szóstą to rano ciężko się wstaje, a wieczorem o dwudziestej wydaje mi się, że już pora udać się w objęcia Orfeusza hi,hi,hi... A będzie niestety jeszcze gorzej:( Cóż sorry taki mamy klimat;)

Nie cierpię się zagotować w czasie biegania, nawet wolę jak jest mi chłodniej. Ale wiadomo każdy inaczej odczuwa temperaturę. Z doświadczenia jednak wiem, że na początku ciężko dopasować strój do warunków pogodowych i mniej doświadczeni biegacze często ubierają się za ciepło. Sam tak miałem;)
Dziś biegłem "na oko" nie spoglądałem na zegarek i myślałem przebiec dyszkę. *Po* pokazało się na garmku jest jedenaście kilometrów, czyli w granicach błędu się zmieściłem;) Fajnie było!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz