"Zdrowie tak jak pieniądze zdobywa się w pocie czoła.
A
ktywność fizyczna i przemyślany sposób odżywiania mogą być przyczyną dobrego stanu zdrowia
Nie dlatego przestajesz się bawić, bo się starzejesz. Starzejesz się, bo przestajesz się bawić"


Bardzo proszę dla Kuby mojego kumpla i z góry dziękuje:)

sobota, 28 października 2017

jak przed...

dziesięciu laty o 6:30 spod kapliczki ruszyłem w kierunku Lasku Wilka i bialskich pól. Wtedy nie było jak teraz ławeczek, równego "jak stół" asfaltu i świetnego oświetlenia ledowego. W ciemnościach z niecierpliwością w każdy sobotni poranek czekaliśmy na Każdego Kto chciałby udeptać z nami bialskie pola;) 
Cieszyliśmy się ze wzajemnego towarzystwa, dreptanych pogaduch:) Możliwości podpytania Tych bardziej zaawansowanych o treningi, starty... 
Najczęściej jednak fantastycznie bawiliśmy się! Żartowaliśmy i śmiali tak, że choć czasem w ciemnościach nie było nas widać to salwy śmiechu zdradzały nasze położenie hi,hi...  
Oczywiście początki były trudne. Było nas dwóch, trzech, pięciu he,he... Często szczególnie w zimie  zdarzały się ekwilibrystyczne pady;) O pokonywaniu "wpław" kałuż nawet nie wspomnę hi,hi...
Już w czwartki "jak to w piątki" Ci co bywali wiedzą o co chodzi he,he... robiliśmy listę obecności w celu zmotywowania Śpiochów do porannego "ładowania akumulatorów" Verdi zazwyczaj pisał "jak nie zaśpię to będę" ale był zawsze:)
"Reklamowaliśmy" nasze spotkania gdzie się tylko dało;) Agitowaliśmy samotnych biegaczy i po jakimś czasie zdarzało się, że Bialską sunął wcale nie mały, różnobarwny peleton:) Marzyliśmy o profesjonalnym biegu w naszym mieście. Chcieliśmy się wyróżniać niespotykaną nazwą, barwami. Sądziliśmy, że bieganie w klubowych plastronach to będzie zaszczyt i honor. 
Idylla sobotnich spotkań biegowych trwała kilka lat. Z czasem frekwencja zaczynała spadać:( Zmieniały się czasy, ludzie. Grupa biegowa się rozrastała. Nie liczyła się jakość, a ilość i to był błąd:( Przychodzili nowi z innymi wizjami he,he... A wiadomo "nowa miotła" wszystko dokładnie wymiata, czasem też porządne rzeczy hi,hi...
Cóż czasu się nie cofnie. To co było wspaniale oddolnie
stworzone od podstaw już nie wróci. Pozostaje sentyment do tamtych fantastycznych chwil, Ludzi pełnych zaangażowania w realizację wspólnych pomysłów. Chęci zrobienia czegoś dobrego nie tylko dla siebie, lecz także dla innych. Nikt nie myślał jakie będę miał korzyści?. Niestety brak lojalności wobec kolegów i klubu np. bieganie w innych barwach, dopisywanie przed klubem obcych szyldów itp. to już inna bajka. Nie moja.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Szukaj na tym blogu:

Translator

...łuk mój kładę na obłoki, aby był znakiem przymierza między Mną, a ziemią..." Rdz.9,13

...łuk mój kładę na obłoki, aby był znakiem przymierza między Mną, a ziemią..." Rdz.9,13