ścieżki niedostępne w okresie wegetacji roślin przez wybujałą zieleń obleciałem dziś na obrzeżach "Bałtyku". Biegam tam wczesną wiosną i późną jesienią, a nawet zimą w śniegu "po pachy" he,he...
Dzisiaj zdziwiłem się, bo wiele fajnych odcinków nie nadaje się do biegania z uwagi na powalone drzewa:( Szkoda! szczególnie jednej najbardziej pofałdowanej dróżki:( Ze ścieżki rekreacyjnej po każdej większej wichurze wiatrołomy usuwane są na bieżąco, ale w "krzakach" he, he... nie widać, więc będą leżeć jak w parku narodowym hi,hi... do naturalnego rozłożenia. Nakręciłem się po chaszczach i zrobiłem prawie dwanaście kilometrów.
Dzisiaj zdziwiłem się, bo wiele fajnych odcinków nie nadaje się do biegania z uwagi na powalone drzewa:( Szkoda! szczególnie jednej najbardziej pofałdowanej dróżki:( Ze ścieżki rekreacyjnej po każdej większej wichurze wiatrołomy usuwane są na bieżąco, ale w "krzakach" he, he... nie widać, więc będą leżeć jak w parku narodowym hi,hi... do naturalnego rozłożenia. Nakręciłem się po chaszczach i zrobiłem prawie dwanaście kilometrów.
W miedzy czasie spotkałem sympatyczną biegaczkę, Która też nie bała się deszczu;) Oraz mniej sympatycznego biegacza:( Nigdy nie czekam, aż biegnący z przeciwka podniesienie dłoń. Nawet jeśli widzę, że jest to młodsza osoba. Myślę wtedy może się krępuje starego itp. więc pozdrawiam pierwszy. Dzisiaj Biegaczka moje powitanie odwzajemniła uśmiechem, uniesieniem ręki i odpowiedziała: "cześć" Młody zaś popatrzył "z byka" jakbym Mu "ojca harmonią zabił " i ani be, ani me, ani kukuryku he,he... Cały na czarno, w kapturze, ze słuchawkami w uszach - ciemniak jakiś hi,hi...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz